Miód będzie coraz droższy
Już kosztuje średnio 20 złotych za kilogram, a będzie drożej. Pszczelarze nie pozostawiają złudzeń: wysoka cena cukru i długa zima przełożą się na i tak wysoką już cenę miodu. Polska jest jednym z czołowych producentów miodu w Europie. Rocznie produkuje się go w naszym kraju około 18 tysięcy ton.
Arkadiusz Potymko, pszczelarz z powiatu bartoszyckiego wyjaśnia, że obecna cena miodu wynika ze strat, jakie jakie wyrządziła ubiegłoroczna powódź na południu kraju. Pszczelarz dodaje, że w tym roku wiele rojów nie przetrwało długiej zimy. Podrożał też cukier, niezbędny do podkarmiania pszczół, co również odbije się na cenach miodu.
Wysoka cena miodu pszczelego podroży produkcję miodów pitnych. Jednak nabywcy nie odczują tego od razu – zapewnia Zdzisław Bukowski, Wytwórnia Win i Miodów w Nidzicy.
Polska jest jednym z czołowych producentów miodu w Europie. Rocznie produkuje się go w naszym kraju około 18 tysięcy ton.
Niewykluczone, że po cukrze w górę pójdą również ceny miodu.
Pszczoły są dziesiątkowane przez choroby, które powodują wymieranie
całych rodzin. Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda w naszym powiecie.
Przez trzy dni o pszczołach debatowano na
specjalnie zwołanej konferencji naukowej w Katowicach. Zdaniem
fachowców, sytuacja jest poważna. – W niektórych krajach 30 – 40 proc.
rodzin pszczelich zamiera co roku. Może się więc po kilku latach
okazać, że nie będziemy mieli owadów do zapylania roślin, a to
zagrożenie dla całego ekosystemu – tłumaczył Wiesław Londzin
wiceprezes Śląskiego Związku Pszczelarzy w Katowicach. Brak miodu może
spowodować gwałtowny wzrost jego ceny. Czy amatorzy pszczelich
słodkości powinni się bać? – Nie ma powodów do paniki. Nie słyszałem
aby w naszym regionie występowały jakieś problemy z pszczelimi
rodzinami – uspokaja Dariusz Mludek, właściciel rodzinnej pasieki w
Pietrowicach Wielkich. – Jesteśmy już po przeglądzie uli i straciliśmy
tylko jedną rodzinę ale to dlatego, że do środka dostała się mysz. Aby
nastąpił jakiś masowy pomór pszczół musiałoby się na to złożyć wiele
czynników. Nie bez znaczenia jest też kondycja pszczół. Czasem owady
umierają przez niedbalstwo pszczelarzy. Na szczęście nasze pszczoły
mają się dobrze i już pracują. Dobrego miodu dla mieszkańców naszego
powiatu na pewno nie zabraknie – zapewnia pszczelarz. W województwie
śląskim funkcjonują trzy samodzielne związki pszczelarskie. Zrzeszają
one ok. 4 tys. członków skupionych w 134 lokalnych kołach,
posiadających łącznie ok. 65 tys. rodzin pszczelich. Statystyczna
pasieka województwa śląskiego liczy około 16 rodzin.(acz)
Na rynku może być mniej miodu i w dodatku zapewne zdrożeje. Wszystko z tego powodu, że pszczoły są dziesiątkowane przez choroby, które powodują wymieranie całych ich rodzin. Zagraża to także produkcji roślinnej, bo może zabraknąć owadów do zapylania roślin.
To główny problem branży pszczelarskiej, dyskutowany podczas rozpoczętej we wtorek w Katowicach Naukowej Konferencji Pszczelarskiej.
Ubiegły rok był dla polskich pszczelarzy szczególnie trudny. Z powodu zmiennej pogody i powodzi pozyskano o ok. 1/3 miodu mniej, niż zazwyczaj. Pszczelarze liczą, że ten rok będzie lepszy i pozwoli nadrobić straty.
Prezes Śląskiego Związku Pszczelarzy Zbigniew Binko poinformował, że stosunek miodu krajowego do importowanego na polskim rynku to 50 do 50 proc. „Społeczeństwo jest jednak przyzwyczajone do miodu zakupionego u pszczelarza i te miody, które są w supermarketach, mają mniejsze powodzenie. To miody (…) z całego świata, niektóre nie mają wiele wspólnego z prawdziwym miodem” – powiedział.
„Największym problemem współczesnego pszczelarstwa na świecie jest problem zamierania rodzin pszczelich. W niektórych krajach 30-40 proc. rodzin pszczelich zamiera, co roku. Może się, więc po kilku latach okazać, że nie będziemy mieli owadów do zapylania roślin, a to zagrożenie dla całego ekosystemu” – powiedział wiceprezes Śląskiego Związku Pszczelarzy w Katowicach Wiesław Londzin.
Zaznaczył, że choć naukowcy na całym świecie badają to zjawisko, nie ma na razie jednoznacznych wniosków, co do jego przyczyn. „Najprawdopodobniej to problem bardzo złożony, wynika z namnożenia się różnych patogenów. Być może skażenie środowiska doprowadziło do obniżenia odporności pszczół, które są przez to bardziej podatne na różne patogeny” – dodał.
Konferencja rozpoczęła się uroczystą sesją, podczas której wspominano ks. Jana Dzierżona (1911-1906), wybitnego pszczelarza, odkrywcę zjawiska dzieworództwa u pszczół w związku z przypadającą w tym roku 200. rocznicą jego urodzin.
„Ks. dr Jan Dzierżon jest nazywany Kopernikiem ula. Jako pierwszy wprowadził nowoczesną funkcję ula, takiego jak mamy po dzień dzisiejszy, w tym operowanie ramką – dawniej plastry były wycinane. Najważniejsze odkrycie ks. Dzierżona to zjawisko partenogenezy, czyli powstanie osobnika z niezapłodnionego jaja. To odkrycie na skalę światową” – przypomniał prezes Binko.
Ks. Jan Dzierżon urodził się w 1811 roku w Łowkowicach w powiecie kluczborskim. Ukończył studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. W 1834 r. przyjął we Wrocławiu święcenia kapłańskie. Został wikarym w podopolskich Siołkowicach, następnie był proboszczem parafii w Karłowicach koło Brzegu. Jednocześnie prowadził badania nad życiem pszczół i zakładał koła pszczelarskie na Śląsku, z których powstało Towarzystwo Pszczelarskie.
Krzyżując pszczoły rodzime z włoskimi, ks. Dzierżon odkrył zjawisko dzieworództwa pszczół i w 1845 r. opublikował pracę na ten temat, jednakże powszechnie uznano je za udowodnione dopiero w 1906 r. na konferencji przyrodniczej w Marburgu. W 1872 roku za swoje prace naukowe ks. Dzierżon otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Monachijskiego.
W 1884 r. powrócił do rodzinnej miejscowości i tam kontynuował prace naukowe nad życiem pszczół. Udoskonalił budowę ula. Zmarł w 1906 r. w wieku 95 lat. Jego grób znajduje się w Łowkowicach.
W 1946 r. na jego cześć miasto Rychbach, obecnie leżące w województwie dolnośląskim, otrzymało nazwę Dzierżoniów. Dziesięć lat później, w 50. rocznicę śmierci, Poczta Polska wyemitowała znaczek okolicznościowy. We Wrocławiu przy ul. Bartla stoi pomnik przyrody – czterystuletni dąb szypułkowy, nazwany imieniem ks. Jana Dzierżona. W Kluczborku znajduje się pomnik i muzeum im. ks. Jana Dzierżona, poświęcone sięgającej X wieku historii pszczelarstwa na Śląsku. (PAP)