Jak to z tymi cenami miodu??

admin, 29.08.2010

To nie był łatwy sezon dla pszczelarzy. Borykali się z wieloma problemami, dlatego miód będzie droższy, ale nieznacznie.


Sezon pszczelarski właśnie się skończy. Już możemy zasmakować tegoroczne miody: wielokwiatowy, rzepakowy, akacjowy, lipowy i gryczany. Kolejnych miodobrań już nie będzie. Flora powoli zbliża się do jesiennego wyciszenia, a pszczoły mają mało nektaru do zbierania.

Będzie trochę drożej

Tegoroczny miód od głogowskich pszczelarzy płaci się 23 do 30 zł, w zależności od gatunku. Zdaniem pszczelarzy, to stanowczo za mało. Koszt utrzymania pszczół jest coraz większy, a nowe choroby niszczą wiele rojów. Tymczasem ceny miodu się nie zmieniają. – To dlatego, że zarówno pszczelarze jak i konsumenci nie doceniają tego daru natury – uważa Bazyli Chomiak, prezes głogowskiego koła pszczelarzy. Tłumaczy, że pszczelarze boją się podwyższyć ceny z obawy przed spadkiem zbytu. Tymczasem na wschodzie, w tych mniej zamożnych regionach kraju, miód kosztuje nawet 10-15 zł więcej niż u nas. – Dlaczego nie doceniacie pracy tych stworzeń, dlaczego nie doceniacie swojej pracy? – grzmiał prezes na ostatnim zebraniu koła. Wygląda na to, że jego apel trafił do jego kolegów. Ceny miodu wzrosną średnio o 5 zł. Smakoszy miodu z pewnością nie ucieszy ta wiadomość, ale pszczelarze nie mają innego wyjścia. Ich przychody są coraz mniejsze, a prowadzenie pasiek wymaga coraz większych nakładów.

Gorszy bilans

Mimo srogiej zimy pszczoły przezimowały dobrze. Niestety wszystkie roje, bez wyjątku, chorują na warozę, bardzo niebezpiecznego pasożyta, który osłabia rodziny pszczele. – Narazie udaje nam się trzymać tę plagę w ryzach, bo stosujemy różne zabiegi – mówi pan Mariusz (51 l.), mistrz pszczelararstwa. – To niestety podnosi koszty prowadzenia pasieki, dlatego miód musi podrożeć – tłumaczy. W tym roku miodobranie udało się średnio. Jedynie miodu gryczanego było dużo. Pozostałych miodów było mniej niż w poprzednim sezonie. Ale w tym sezonie pszczelarzy martwił też inny problem. Niektórzy rolnicy używają pestycydów, które mogą doprowadzać do wyginięcia nawet całych rodzin pszczelich. W USA wyginęło m.in. z tego powodu aż 90 proc. rojów, a w Europie 70 proc. Problem dociera również do Polski. – Niektórzy rolnicy nie rozumieją, że zapylające pszczoły bardzo przyczyniają się do zwiększenia plonów – mówi Józef Niechwiadowicz, członek głogowskiego koła pszczelarskiego. Dzięki zapylającym pszczołom plon nasion rzepaku wzrasta o 20 – 30 proc – dodaje.

Komentarze (0) Więcej

Na Żuławach ceny miodu wyższe

admin, 27.08.2010

Zdaniem Petera Vanhoofa, pszczelarza z Jantara, ten sezon jest lepszy od ubiegłorocznego

Pszczelarze z Żuław, w przeciwieństwie do kolegów po fachu z innych części Polski nie narzekają na tegoroczne zbiory miodu. Powodzie i susze szczęśliwie ominęły region, uprawy nie zostały zniszczone, więc pszczoły miały wystarczającą ilość pożywienia. Cena miodu jednak wzrosła, bo w skali kraju nie jest go dużo.

- Chłodna wiosna opóźniła cały pszczelarski cykl – stwierdza Peter Vanhoof, prezes Powiatowego Koła Pszczelarzy w Nowym Dworze Gd. – Pierwsze miodobranie było w połowie czerwca, drugie pod koniec lipca. Dwa poprzednie sezony były gorsze, ten także nie zapowiadał się zbyt dobrze. Jednak po drugim miodobraniu okazało się, że nie jest tak źle.

Wydajność pszczół wiąże się z aurą. Owady reagują na wszelkie zmiany cyklu pogodowego i temperatury. Wpływ ma także chemizacja rolnictwa i stosowanie preparatów owadobójczych. Tam gdzie w nadmiarze stosuje się opryski i chemiczne nawozy, pszczoły po prostu giną. Owady tracą odporność, są atakowane przez różne choroby.

- Pszczoły potrzebują pożywienia, dlatego tak ważne są uprawy rolnicze o dobrej jakości- mówi Vanhoof. – W innych regionach kraju, gdzie wiele pól zalała woda, pszczoły nie miały warunków do rozwoju. Stąd mniejsza ilość miodu, a to wpływa na cenę.

Litr miodu jest obecnie o ok. 2 zł droższy i kosztuje 26 – 28 zł. – Na naszym terenie jest około tysiąca uli – podsumowuje Vanhoof. – Niestety pszczelarze rezygnują z hodowli pszczół, część chce sprzedać pasieki.

Owady tracą odporność, są atakowane przez różne infekcje. 
– Pszczoły potrzebują pożywienia, dlatego tak ważne są uprawy rolnicze o dobrej jakości– mówi Vanhoof. – W innych regionach kraju, gdzie wiele pól zalała woda, a pszczoły nie miały warunków do rozwoju. Stąd mniejsza ilość miodu, a to automatycznie wpływa na cenę. 
Za litr miodu można zapłacić 26- 28 złotych.
– Na naszym terenie jest około tysiąca uli – podsumowuje Vanhoof. – Niestety pszczelarze rezygnują z hodowli pszczół, część chce sprzedać pasieki. Ten zawód wymaga poświęcania i zaangażowania przez cały rok.

Ten zawód wymaga poświęcenia i zaangażowania przez sporą część roku.

Komentarze (0) Więcej

Zaniedbanie sektora pszczelarskiego i mamy efekty

admin, 27.08.2010

Pszczelarze nie pamiętają już tak fatalnego sezonu.

Miodu spadziowego na przykład nie ma w tym roku wcale. Być może u schyłku lata pszczoły zdążą jeszcze wytworzyć trochę tego cenionego przez medycynę produktu.
- Katastrofa – oznajmia Albert Radwan, właściciel znanej pasieki w Zabłędzy pod Tuchowem. – W stosunku do dobrych lat, na przykład w okresie 2006-2007, uzyskaliśmy dotychczas ledwie kilka procent tego, co było możliwe wtedy. Sytuacja ta dotyczy także moich kolegów pszczelarzy. Na większości obszaru Polski, z wyjątkiem Pomorza Zachodniego, nie udało zebrać się wystarczającej ilości miodu. Na Pogórzu pod tym względem jest dramatycznie źle.
Zdaniem doświadczonego pszczelarza, w tym roku zawiniły warunki pogodowe.
- To główna przyczyna, gdyż szczoły generalnie były w dobrej kondycji. Problem w tym, że zawsze termin kwitnienia roślin użytkowych musi się zbiec z odpowiednią pogodą. Zimna wiosna i długotrwałe opady aż do czerwca miały zasadniczy wpływ. Przykładowo gdy kwitł mniszek, było tak chłodno, że pszczoły nie opuszczały uli. Akacja została stracona, wierzba i rzepak nie dały spodziewanych rezulatów. W ogóle nektarowanie było w tym roku bardzo skąpe. Zawiodło też inne źródło – udział mszyc w tworzeniu spadzi był ograniczony, gdyż mszyce zostały zdziesiątkowane.
Albert Radwan wyjaśnia, że jedna pszczela rodzina w ciągu roku musi skonsumować średnio 80-100 kg miodu i 30 kg pyłków, ale w tym sezonie owady nie miały nadprodukcji, z której korzysta człowiek.
Dochodzą też słuchy, że w tym roku w wielu pasiekach w kraju pszczoły były bardzo długo dokarmiane przez właścicieli.
Niektórzy, tak jak Albert Radwan, w trudnym okresie wywożą ule w rejony, w których możliwe jest jeszcze uzyskanie nektaru. Obecnie może to być sąsiedztwo kwitnącej gryki czy nawłoci. – Trudno jednak przewidzieć, jakie to przyniesie efekty.
Czy możliwe jest, by w tym roku w sklepach brakowało miodu naturalnego?
- Nie sądzę, aby było aż tak źle – odpowiada Albert Radwan. – Dzisiaj handlowcy są bardzo operatywni. Jeśli zabraknie towaru z jednego regionu, to sprowadzi się go z innego. Tak jak mówiłem, udany sezon pszczelarski ma w tym roku Pomorze Zachodnie.
W naszych sklepach pojawiają się też mieszanki miodów pochodzące z różnych krajów Unii Europejskiej. Osobnym tematem jest jakość tych produktów.
Miód wytwarzany jest przez pszczoły lub inne owady wskutek przetworzenia zebranego nektaru kwiatowego lub słodkich soków roślinnych. Ma on znane od dawna cenne właściwości odżywcze i lecznicze.
Wiesław Ziobro
wieslaw.ziobro@dziennik.krakow.pl

Komentarze (0) Więcej

Dalsze kłopoty pszczelarzy

admin, 24.08.2010

Pogoda przyczyną niskich zbiorów miodu na Podkarpaciu

24.08. Rzeszów (PAP) – Na Podkarpaciu zbiory miodu są na poziomie 35 proc. przeciętnych zbiorów w poprzednich latach. Praktycznie nie ma miodu spadziowego. Przyczyną kłopotów są obfite deszcze i upały – poinformował prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie, Roman Bartoń.
„W ubiegłym roku z rodziny pszczelej nasi pszczelarze otrzymywali średnio 16 kg miodu. Obecnie np. w Bieszczadach, Beskidzie Niskim, czy w lasach Pogórza Przemyskiego, zbiory są znikome lub ich nie ma wcale” – powiedział Bartoń.
Jego zdaniem, przyczyną takiej sytuacji były obfite deszcze wiosną i na początku lata oraz późniejsze upały.
„Tak słabe zbiory miodu pszczelarze ostatnio notowali w latach 70.” – zaznaczył.
Pszczelarze z Podkarpacia wytwarzają przede wszystkim tzw. miód spadziowy. Z podkarpackich pasiek pochodzi prawie połowa tego rodzaju miodu w Polsce. Jest dwa-trzy razy droższy od innych miodów. Należy do produktów eksportowych.
„W tym roku na Podkarpaciu praktycznie nie ma tego rodzaju miodu” – powiedział Bartoń.
Pszczoły wytwarzają go ze spadzi drzew iglastych. Spadź, zwana też rosą miodową, w postaci kropel występuje latem na igłach i gałęziach świerka, modrzewia i jodły. Składa się głównie z soków roślinnych. Miody spadziowe mają m.in. walory lecznicze.
Na Podkarpaciu ponad 4200 pszczelarzy prowadzi 110 tys. rodzin pszczelich. W południowo-wschodniej Polsce na jeden kilometr kwadratowy przypada 6 rodzin pszczelich; przeciętna krajowa wynosi 3,5 rodziny na jeden km kw.(PAP)

1999 – 2010 Polska Agencja Prasowa SA

Komentarze (0) Więcej

Pszczelarze zapewniają, że nie podniosą cen miodu??????

admin, 22.08.2010

To jest ciężki rok dla hodowców pszczół. Sroga zima, ale też i środki chemiczne spowodowały, że wielu pszczelarzy potraciło swoje roje. To może negatywnie przełożyć się na ilość miodu na rynku. Hodowcy pszczół nie załamują jednak rąk, bo wiele osób coraz chętniej – zamiast po cukier sięga po pełen witamin złocisty przysmak. W tym roku miodu będzie o blisko 30 proc. mniej niż w latach ubiegłych. Część pszczół padło z powodu zimowych mrozów a wielu pszczelarzy od nowa musiało stworzyć swoje hodowle. Ogromny wpływ na owady ma także stosowana w rolnictwie chemia. Stosowane są środki, które pozostają w glebie przez wiele lat i one oddziaływają na pszczoły szkodliwie. Wtedy, kiedy rośliny są młode, pszczoły masowo giną wyjaśnia Mirosław Mocek, wiceprezes Koła Pszczelarzy w Inowrocławiu. Nie oznacza to jednak, że miodu na polskim rynku w ogóle nie będzie. Podczas dnia pszczelarza, obchodzonego w Inowrocławiu, hodowcy deklarowali także, że nie będą podnosili cen miodu. Coraz więcej osób chce zakładać pasieki, bo spożyciu tego przysmaku z roku na rok rośnie. Dzieciaki lubią akacjowy, bo pięknie pachnie. Lipowy jest dobry na przeziębiania, a gryka i spadziowy jest polecany dla panów wyjaśnia pszczelarka Jadwiga Wojciechowska. Bo miód to nie tylko przysmak ale także lekarstwo na wiele dolegliwości. A pszczelarze zapewniają, że jedzony codziennie, daje nie tylko witalność, ale także poprawia humor.
Bartosz Wiśniewski

Komentarze (0) Więcej

Ile miodu w miodzie

admin, 21.08.2010

Ile jest miodu w miodzie?

W tanich miodach tylko co trzecia kropla pochodzi od polskich pszczół. Reszta może być z Chin.
W przyszłym tygodniu dowiemy się, jakie ceny miodu obowiązywać będą w sezonie jesienno-zimowym w naszym regionie. Ustalą je rodzimi pszczelarze na swoim święcie w Inowrocławiu.pszczelipark_miodobranie

- Na południu jest tragedia, wiele uli po prostu przestało istnieć. Koledzy z południa kraju proszą nas o wsparcie pszczelimi rodzinami, by mogli odnowić swoje hodowle, ale to potrwa – mówi Tadeusz Sabiniarz, pszczelarz z Bocianowa.

Miodowa sytuacja w kraju jest trudna, a to oznaczać może, że ceny miodu pójdą w górę. – Niedawno byłem na Mazurach, ceny są zdecydowanie wyższe niż u nas. Podobnie w górach. W niedzielę mamy w Inowrocławiu święto pszczelarstwa. W gronie pszczelarzy z województwa ustalimy mniej więcej, jak będą kształtowały się ceny miodu. Raz ustalone nie będą raczej rosły, nawet z powodu świąt Bożego Narodzenia – zaznacza Tadeusz Sabiniarz. – Na razie w stosunku do zeszłorocznych cen podniosłem je w niewielkim stopniu.

- Nie widzę powodów do obaw, że miód gwałtownie podrożeje. Co prawda wszystko wokół kosztuje więcej, są zapowiedzi, że droższy będzie cukier, ale w tym roku zbiory miodu są bardzo obfite. Pogoda dla pszczół była dobra, rodziny w ulach są bardzo silne. Dawno nie było tylu pszczół i to widać po zbiorach – uważa Kazimierz Sołdański, członek koła pszczelarzy w Sicienku. – Ten rok jest zdecydowanie lepszy niż poprzedni, wszyscy w naszym kole bardzo się z tego cieszymy. Nie wiem, jak wyglądają ceny w sieciach handlowych, sprzedawany tam miód w ogóle mnie nie interesuje.

Polski Związek Pszczelarstwa informował niedawno, że polskich pszczelarzy stać w tym roku na uzyskanie maksymalnie 18 tysięcy ton miodu, to więcej niż w 2009 roku. Nie ma też kłopotów ze sprzedażą miodu, mimo że jego ceny rosną.

- Ja swoje pszczółki mam w okolicach Jezior Byszewskich. Nie mieszam miodów, mi się to po prostu nie opłaca. Jednak polska norma mówi jasno, że polskiego miodu w miodzie musi być minimum trzydzieści procent. Duże firmy, które konfekcjonują miód, czego nie kryją, mieszają polski miód ze sprowadzanym, najczęściej z Chin. Kiedy na rynku zabraknie polskiego towaru, trzeba będzie sięgnąć do importu. Nie mam więc wątpliwości, że ten miód trafi do marketów – uważa Tadeusz Sabiniarz.

Warto wiedzieć

Jesienią i zimą najtrudniej kupić będzie miód akacjowy, którego w tym roku prawie nie było. Taka sytuacja utrzymuje się w całej Europie. Źle wyglądają zbiory miodów lipowych, bardzo cenionych przez smakoszy. Po badaniach pyłku okazywało się bowiem często, że zawierają mniej lipy niż zakładają normy, więc kwalifikowano je do miodów wielokwiatowych.

Komentarze (0) Więcej

Czy rząd pomoże pszczelarzom?

admin, 16.08.2010
Anomalie pogodowe, choroby i sztuczne nawozy zabijają pszczelarstwo na Sądecczyźnie. Miodu, który stanowi flagowy produkt regionalny okolic Nowego Sącza, może w tym roku w ogóle nie być. Poseł PSL Bronisław Dutka w imieniu sądeckich pszczelarzy prosi rząd o pomoc.
Poseł liczy, że może  uda się ustanowić jakieś dopłaty albo objąć pszczelarzy programem ochronnym. Pszczelarze sugerują, że najbardziej przydałyby się im dopłaty do cukru, tak jak ma to miejsce na Słowacji. – Na każdy ul pszczelarz dostaje tam 35 euro rocznie, co w zupełności wystarcza na karmę czy cukier – informuje Zdzisław Sarata.
- Od dłuższego czasu dostaję sygnały, że z pszczelarstwem jest u nas źle – mówi Gazecie Krakowskiej poseł Dutka. – Bartnicy skarżą się, że mogą stracić prawie wszystkie pszczoły, a dla wielu z nich pasieka to jedyne źródło utrzymania – podkreśla. Deszczowa w tym roku wiosna, a potem wielkie upały latem skutecznie wyniszczyły pszczele rodziny. Dodatkowym osłabieniem są choroby zakaźne i pasożyty.

Anomalie pogodowe, choroby i sztuczne nawozy zabijają pszczelarstwo na Sądecczyźnie. Miodu, który stanowi flagowy produkt regionalny okolic Nowego Sącza, może w tym roku w ogóle nie być.

Poseł PSL Bronisław Dutka w imieniu sądeckich pszczelarzy prosi rząd o pomoc.


Poseł liczy, że może  uda się ustanowić jakieś dopłaty albo objąć pszczelarzy programem ochronnym. Pszczelarze sugerują, że najbardziej przydałyby się im dopłaty do cukru, tak jak ma to miejsce na Słowacji. – Na każdy ul pszczelarz dostaje tam 35 euro rocznie, co w zupełności wystarcza na karmę czy cukier – informuje Zdzisław Sarata.

- Od dłuższego czasu dostaję sygnały, że z pszczelarstwem jest u nas źle – mówi Gazecie Krakowskiej poseł Dutka. – Bartnicy skarżą się, że mogą stracić prawie wszystkie pszczoły, a dla wielu z nich pasieka to jedyne źródło utrzymania – podkreśla. Deszczowa w tym roku wiosna, a potem wielkie upały latem skutecznie wyniszczyły pszczele rodziny. Dodatkowym osłabieniem są choroby zakaźne i pasożyty.

Komentarze (0) Więcej

Miodu akacjowego w 2010 bardzo mało

admin, 11.08.2010

Koniec sezonu spadziowego- wyrokują pszczelarze na Sądecczyźnie-można zapomnieć więc o tym miodzie gatunkowym. W innych regionach spadzi z drzew iglastych też nie ma, ale jest nadzieja chociaż na minimalne zbiory. Bardzo mało jest tej z drzew liściastych. W dużej mierze zawiniła pogoda. Ale w całej Polsce brakuje i innych miodów, zapasów brak, a u naszych sąsiadów też nie jest lepiej. Eksporterzy wstrzymują się z wysyłką, bo w kraju trzeba czymś handlować, tym bardziej, że ceny są wysokie, a może być jeszcze drożej.

W ciągu ostatnich 3 tygodni skup miodów trochę się zwiększył-mówią przetwórcy, choć obawiano się, że będzie to możliwe dopiero jesienią.

Najciężej kupić miód akacjowy, którego prawie nie było, podobnie zresztą jak w całej Europie. Z lipowym też nie najlepiej. W tym roku często po analizie pyłkowej okazywało się, że miód zawiera mniej lipy, niż to jest wymagane i w rezultacie jest zaliczany do o wiele tańszego wielokwiatowego.

Jeszcze niedawno, na początku sezonu prognozowano dobre zbiory miodu gryczanego, ale opinie są teraz bardzo zróżnicowane. Niektórzy twierdzą, że będzie go o 1/3-cią mniej niż w ubiegłym roku. Inni uważają, że tegoroczne zbiory wcale nie wyglądają tak źle.

Wszystko zależy od regionu Polski. Miód gryczany kosztuje około 16 złotych za kilogram. Natomiast lepsza sytuacja jest w miodach: wielokwiatowym, jasnym, wiosennym, czyli na przykład rzepakowym oraz późniejszymi kolorowymi.

MIÓD-ceny skupu

cena za zł/kg

  • wielokwiatowy           9,50-11,00

  • lipowy                  14,00-16,00

  • gryczany                 15,50-16,00

Jednak przetwórcy miodu co do jednego są zgodni, bez importu się nie obejdzie .

Anna Borowska

Komentarze (0) Więcej

18 tys. ton miodu oczywiście Polskiego

admin, 10.08.2010

W tym roku pszczelarze uzyskają ok. 18 tys. ton miodu

Autor PAP gryka zwyczajna miód gryczany

09.08. Warszawa (PAP) – Polski Związek Pszczelarstwa szacuje, że w tym roku pszczelarze uzyskają ok. 18 tys. ton miodu, czyli o ok. 2 tys. ton więcej niż w 2009 r. Choć cena miodu rośnie, nie ma kłopotów z jego sprzedażą – poinformował PAP prezes Związku Tadeusz Sabat.

„Ten rok nie będzie taki zły, jak się wydawało na wiosnę. Wtedy z powodu zimnej i deszczowej pogody pszczoły nie latały, teraz nadrabiają i pszczelarze nie mogą narzekać, że miodu nie ma” – powiedział Sabat. Przyznał jednak, że w niektórych regionach, zwłaszcza w południowo-wschodniej części kraju miodu nie ma, ale za to jest go więcej niż w ubiegłym roku np. na Opolszczyźnie czy na Dolnym Śląsku. Nieźle jest także na Mazowszu.

Mniej jest miodów, które uzyskuje się na wiosnę – rzepakowego i akacjowego. Natomiast jest miód lipowy, wielokwiatowy, gryczany i ze spadzi liściastej. Jeszcze w tym roku pszczoły dostarczą miód wrzosowy, z nawłoci (z roślin astrowatych) i ze spadzi iglastej – powiedział Sabat.

Zdaniem prezesa PZP, pszczelarze do tej pory uzyskali średnio po 8-10 kg miodu z ula. W sumie już zebrano ok. 16 tys. ton tego produktu, czyli tyle, co w ubiegłym roku. „Ubiegły rok był kiepski, myślę, że ten będzie lepszy” – powiedział Sabat.

Miód z roku na rok drożeje – przede wszystkim miody gatunkowe, które sprzedają producenci bezpośrednio na rynku. O ile w skupie za kilogram miodu firmy płacą 9-13 zł/kg, to pszczelarz litrowy słoik oferuje konsumentowi na stołecznych targowiskach w cenie 25-35 zł. Na Śląsku jest on o 2-3 zł droższy.

„Nie ma żadnego problemu ze zbytem miodu, dziś 70 proc. pszczelarzy sprzedaje miód w ramach sprzedaży bezpośredniej” – podkreślił Sabat. Dodał, że Związek pracuje nad nowym systemem znakowania miodu – będzie on gwarantował wysoką jakość tego produktu.

W naszym kraju pszczelarstwem zajmuje się ok. 35 tys. osób, z tego prawie 30 tys. należy do PZP.

Polacy najchętniej jedzą miód wielokwiatowy. Jest on najtańszy i jest go najwięcej, zaliczany jest on do tzw. miodów ciemnych. Poza miodami ciemnymi rozróżnia się miody jasne i spadziowe. Miód zawiera cukry proste (glukozę i fruktozę), białka, enzymy, kwasy organiczne, olejki eteryczne, witaminy i barwniki. O smaku miodu decydują głównie kwasy organiczne, o jego zapachu – olejki eteryczne, a o kolorze barwniki (flawony, antocjany, karotenoidy, chlorofil). Miody mają szeroką gamę kolorów, poczynając od białego przez kremowy, żółty aż do brązowego, a nawet zielonkawego. Miody jasne są delikatniejsze w smaku, smak ciemnych jest zazwyczaj ostry. (PAP)

awy/ je/ gma/

1999 – 2008 Polska Agencja Prasowa SA

Komentarze (0) Więcej

A jednak – Polski Miód najlepszy bo ekologiczny

admin, 04.08.2010

Polska kraina zagranicznym miodem płynąca

Czy ekologicznie produkowany miód i promocja polskiej specjalności – wyśmienitych miodów pitnych – pociągną eksport polskiego miodu? Branży marzy się wynik jak w roku, gdy wstępowaliśmy do Unii, kiedy na fali zainteresowania polskimi produktami wyeksportowaliśmy 800 ton płynnej słodyczy.

– Mamy miody o doskonałych właściwościach, mamy unowocześnione za unijne pieniądze pasieki, mamy świetne miody pitne, które mogłyby się stać naszym znakiem firmowym, a jakoś nie możemy przebić się na rynkach zagranicznych. Nadal barierą są konkurenci z tańszym miodem z Ukrainy czy Argentyny – mówi Piotr Semkiw, naukowiec z Oddziału Pszczelnictwa Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach.

Według najnowszego raportu Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach import miodu do Polski zaczyna zagrażać rodzimej produkcji. Ostatnie lata handlu zagranicznego polskim miodem charakteryzują się niekorzystnym dla polskich producentów minusowym saldem. Import miodu do Polski zdecydowanie przewyższa jego eksport z kraju, ponadto, co jest zdaniem autorów raportu nadzwyczaj niepokojące, import rokrocznie wzrasta.

Brak dynamicznego rozwoju eksportu miodu oraz stale zwiększająca się produkcja spowodowały, że w 2006 roku pojawiły się problemy ze zbytem miodu w kraju, jak również spadły ceny tego produktu na rynku hurtowym. To z kolei wpłynęło na obniżenie opłacalności produkcji pszczelarskiej.

Zdaniem naukowców z ISK Polska w zakresie zaopatrzenia w miód jest samowystarczalna, a import miodu powinien mieć miejsce w przypadku odmian, na które istnieje popyt, którego krajowa podaż nie jest w stanie zaspokoić. Ten rok był rekordowy pod względem produkcji, która ponownie przekroczyła 20 tysięcy ton. Według Piotra Semkiwa warto zastanowić się nad wprowadzeniem bardziej restrykcyjnych regulacji dotyczących wwozu miodu do Polski.– Cła konwencyjne na poziomie 20% dotąd stosowane nie stanowią odpowiedniego zabezpieczenia przed importem – mówi inżynier Semkiw.

Najwięcej miodu importuje się do Polski z Ukrainy, Argentyny, Rumunii i Bułgarii. Zdaniem Adama Wiśniewskiego, dyrektora Roztoczańskiego Związku Pszczelarstwa, jest to tańszy produkt, w związku z czym polscy pszczelarze nie mają szans na wygranie walki konkurencyjnej na rynku krajowym. – Import miodu do Polski stanowi duże zagrożenie dla branży pszczelarskiej – przyznaje Wiśniewski.

Jego zdaniem ten tani produkt w dodatku nie zawsze jest dobrej jakości. Dlatego powinny być stworzone przepisy zobowiązujące sprzedawców do zamieszczania precyzyjnej informacji o kraju pochodzenia towaru. Kupując słoik miodu z napisem „produkt unijny” czy „z krajów pozaunijnych”, konsument może się tylko domyślać, kto jest producentem towaru. Roztoczański Związek Pszczelarzy to jeden ze znaczących eksporterów miodu w Polsce (eksportuje 30% produkcji). W tym sezonie do Niemiec wysłał 60 ton miodu.

– Dostarczamy produkt także do Francji i Hiszpanii. Za granicą miód trafia głównie do sieci handlowych. W Niemczech są to sklepy sieci Aldi. W dodatku często widuję nasz produkt sprzedawany w sklepie jako niemiecki. Będąc w jednym ze sklepów, nie zobaczyłem żadnej informacji o kraju pochodzenia towaru – mówi dalej Adam Wiśniewski.

W ubiegłym roku polscy pszczelarze sprzedali za granicę ponad 350 ton miodu. To jednak nic w porównaniu do ponad 800 ton sprzedanych za granicę w 2004 roku. Skąd wówczas taki skok? Nawet specjaliści z branży mają problemem z wyjaśnieniem tego fenomenu. – Wydaje się, że złożyło się na to kilka wydarzeń. Zainteresowanie polskimi produktami na fali naszego wejścia do Unii, ponadto słabe wyniki pszczelarzy z Niemiec i Austrii. Zebrali wówczas mało miodu spadziowego, którego z kolei u nas było pod dostatkiem – mówi dalej Piotr Semkiw.

Niekorzystnie zmienia się także wartość eksportu. Kwota ta jest wypadkową wielkości eksportu w tonach, cen i podaży miodu na rynkach europejskich i światowych oraz siły złotego na rynku walutowym, który w 2007 roku w stosunku do lat ubiegłych znacznie się umocnił wobec unijnej waluty. To powoduje, że wartość każdej tony eksportowanej uległa znacznemu obniżeniu. Obecnie branża pszczelarska myśli nad tym, jak powtórzyć sukces sprzed trzech lat. Być może pomoże tu kampania pod hasłem „Życie miodem słodzone” promująca walory polskiego miodu. Polskie miody uzyskują też, jako lokalne specjały, unijną ochronę. Zaś produkowane w Polsce wyśmienite miody pitne mogą, zdaniem specjalistów, stać się produktem, który pociągnie całą sprzedaż miodu.

Adam Wiśniewski: – Od października w imieniu Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych rozpoczniemy kampanię reklamową, promującą polski miód. Dostaliśmy na ten cel 750 tys. euro od Unii Europejskiej. Myślę, że działania promocyjne zakrojone na duża skalę pomogą wesprzeć polską branżę pszczelarską – dodaje szef roztoczańskich pszczelarzy.

Piotr Semkiw ocenia, że dużą szansę na sukces na zagranicznych rynkach daje pszczelarzom „ekologiczna produkcja miodu”. Pasieki stawia się wówczas co najmniej 3 km od upraw rolnych sztucznie nawożonych, nie można również stosować sztucznie wytworzonych środków wspomagających pszczoły w produkcji miodu. Takie ekologiczne standardy spełnia jak na razie kilka pasiek w Polsce. Ale za to ich właściciele sprzedają za granicę każdą ilość miodu i to po znacznie wyższej cenie.

Bankier.plMichał Maltan, współpraca Irina Nowochatko

Komentarze (0) Więcej
skanowanie Lublin Nivona naprawa ekspresów Lublin PHILIPS drukowanie skanowanie lublin serwis ekspresów do kawy lublin tanie ksero lublin tanie ksero lublin szybki druk wysokonakładowy