Polska kraina zagranicznym miodem płynąca
Czy ekologicznie produkowany miód i promocja polskiej specjalności – wyśmienitych miodów pitnych – pociągną eksport polskiego miodu? Branży marzy się wynik jak w roku, gdy wstępowaliśmy do Unii, kiedy na fali zainteresowania polskimi produktami wyeksportowaliśmy 800 ton płynnej słodyczy.
– Mamy miody o doskonałych właściwościach, mamy unowocześnione za unijne pieniądze pasieki, mamy świetne miody pitne, które mogłyby się stać naszym znakiem firmowym, a jakoś nie możemy przebić się na rynkach zagranicznych. Nadal barierą są konkurenci z tańszym miodem z Ukrainy czy Argentyny – mówi Piotr Semkiw, naukowiec z Oddziału Pszczelnictwa Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach.
Według najnowszego raportu Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach import miodu do Polski zaczyna zagrażać rodzimej produkcji. Ostatnie lata handlu zagranicznego polskim miodem charakteryzują się niekorzystnym dla polskich producentów minusowym saldem. Import miodu do Polski zdecydowanie przewyższa jego eksport z kraju, ponadto, co jest zdaniem autorów raportu nadzwyczaj niepokojące, import rokrocznie wzrasta.
Brak dynamicznego rozwoju eksportu miodu oraz stale zwiększająca się produkcja spowodowały, że w 2006 roku pojawiły się problemy ze zbytem miodu w kraju, jak również spadły ceny tego produktu na rynku hurtowym. To z kolei wpłynęło na obniżenie opłacalności produkcji pszczelarskiej.
Zdaniem naukowców z ISK Polska w zakresie zaopatrzenia w miód jest samowystarczalna, a import miodu powinien mieć miejsce w przypadku odmian, na które istnieje popyt, którego krajowa podaż nie jest w stanie zaspokoić. Ten rok był rekordowy pod względem produkcji, która ponownie przekroczyła 20 tysięcy ton. Według Piotra Semkiwa warto zastanowić się nad wprowadzeniem bardziej restrykcyjnych regulacji dotyczących wwozu miodu do Polski.– Cła konwencyjne na poziomie 20% dotąd stosowane nie stanowią odpowiedniego zabezpieczenia przed importem – mówi inżynier Semkiw.
Najwięcej miodu importuje się do Polski z Ukrainy, Argentyny, Rumunii i Bułgarii. Zdaniem Adama Wiśniewskiego, dyrektora Roztoczańskiego Związku Pszczelarstwa, jest to tańszy produkt, w związku z czym polscy pszczelarze nie mają szans na wygranie walki konkurencyjnej na rynku krajowym. – Import miodu do Polski stanowi duże zagrożenie dla branży pszczelarskiej – przyznaje Wiśniewski.
Jego zdaniem ten tani produkt w dodatku nie zawsze jest dobrej jakości. Dlatego powinny być stworzone przepisy zobowiązujące sprzedawców do zamieszczania precyzyjnej informacji o kraju pochodzenia towaru. Kupując słoik miodu z napisem „produkt unijny” czy „z krajów pozaunijnych”, konsument może się tylko domyślać, kto jest producentem towaru. Roztoczański Związek Pszczelarzy to jeden ze znaczących eksporterów miodu w Polsce (eksportuje 30% produkcji). W tym sezonie do Niemiec wysłał 60 ton miodu.
– Dostarczamy produkt także do Francji i Hiszpanii. Za granicą miód trafia głównie do sieci handlowych. W Niemczech są to sklepy sieci Aldi. W dodatku często widuję nasz produkt sprzedawany w sklepie jako niemiecki. Będąc w jednym ze sklepów, nie zobaczyłem żadnej informacji o kraju pochodzenia towaru – mówi dalej Adam Wiśniewski.
W ubiegłym roku polscy pszczelarze sprzedali za granicę ponad 350 ton miodu. To jednak nic w porównaniu do ponad 800 ton sprzedanych za granicę w 2004 roku. Skąd wówczas taki skok? Nawet specjaliści z branży mają problemem z wyjaśnieniem tego fenomenu. – Wydaje się, że złożyło się na to kilka wydarzeń. Zainteresowanie polskimi produktami na fali naszego wejścia do Unii, ponadto słabe wyniki pszczelarzy z Niemiec i Austrii. Zebrali wówczas mało miodu spadziowego, którego z kolei u nas było pod dostatkiem – mówi dalej Piotr Semkiw.
Niekorzystnie zmienia się także wartość eksportu. Kwota ta jest wypadkową wielkości eksportu w tonach, cen i podaży miodu na rynkach europejskich i światowych oraz siły złotego na rynku walutowym, który w 2007 roku w stosunku do lat ubiegłych znacznie się umocnił wobec unijnej waluty. To powoduje, że wartość każdej tony eksportowanej uległa znacznemu obniżeniu. Obecnie branża pszczelarska myśli nad tym, jak powtórzyć sukces sprzed trzech lat. Być może pomoże tu kampania pod hasłem „Życie miodem słodzone” promująca walory polskiego miodu. Polskie miody uzyskują też, jako lokalne specjały, unijną ochronę. Zaś produkowane w Polsce wyśmienite miody pitne mogą, zdaniem specjalistów, stać się produktem, który pociągnie całą sprzedaż miodu.
Adam Wiśniewski: – Od października w imieniu Stowarzyszenia Pszczelarzy Zawodowych rozpoczniemy kampanię reklamową, promującą polski miód. Dostaliśmy na ten cel 750 tys. euro od Unii Europejskiej. Myślę, że działania promocyjne zakrojone na duża skalę pomogą wesprzeć polską branżę pszczelarską – dodaje szef roztoczańskich pszczelarzy.
Piotr Semkiw ocenia, że dużą szansę na sukces na zagranicznych rynkach daje pszczelarzom „ekologiczna produkcja miodu”. Pasieki stawia się wówczas co najmniej 3 km od upraw rolnych sztucznie nawożonych, nie można również stosować sztucznie wytworzonych środków wspomagających pszczoły w produkcji miodu. Takie ekologiczne standardy spełnia jak na razie kilka pasiek w Polsce. Ale za to ich właściciele sprzedają za granicę każdą ilość miodu i to po znacznie wyższej cenie.
Bankier.plMichał Maltan, współpraca Irina Nowochatko